William Blake (1757 – 1827) – XVIII-wieczny angielski poeta, pisarz, rytownik, malarz, drukarz i mistyk, prekursor romantyzmu. Przez współczesnych nazywany często Mad Blake (szalony Blake), zaliczany czasem do grona poetów wyklętych w literaturze angielskiej (Wikipedia).
Podczas pokazu kolekcji Spring Summer Ready-To-Wear 2017 marki Gucci w Mediolanie w soundtracku pojawiły się nagrania z wierszami Williama Blake’a z tomu “Pieśni Niewinności i Doświadczenia” czytanymi przez Florence (która jest ambasadorką marki). Oto wybrane wiersze:
Noc
Słońce na zachód chowa blask,
Świeci wieczorna gwiazda,
Ptaki umilkły w ciszy gniazd,
I ja poszukam gniazda.
A księżyc na skraju
Niebieskiego gaju
Siadł zadowolony,
W noc czule wpatrzony.
Żegnajcie łąki, gaje — wy
Rozkosze głodnych stad
Baranków; choć nie widać ich,
Lecz lśni aniołów szlak:
Zraszają łask zdrojem,
Radością, pokojem
Najmniejszy kwiatuszek,
Każdą śpiącą duszę.
Pilnują ciepła ptasich gniazd
Zerkając do każdego;
Przy dzikich bestiach dzierżą straż,
By ustrzec je od złego;
Kto płacze, niebożę,
I usnąć nie może,
Sen ześlą na niego,
Utulą biednego.
Gdy tygrys ryczy, wyje wilk,
Anioł się nad nim żali,
Chce uśpić dziką żądzę krwi,
Owieczki chce ocalić;
Aniołowie snadnie
Duszyczki chwytają
W nowy świat zsyłają.
Tam zaś z czerwonych ślepi lwich Popłyną złote łzy,
Wzruszona skargą ofiar swych
Bestia poniecha krwi,
Rzeknie:„Złość przez pokorę,
A przez zdrowie — co chore
Znika z Jego przyczyny
Z nieśmiertelnej krainy”.
„Z tobą, baranku, mogę lec
I spać, lub myśl obrócić
Ku temu,co miał imię twe,
Z tobą się paść i smucić;
W rzece życia obmyty,
W złoto grzywy spowity,
Jaśnieć będę po wieczność
Jako strażnik owieczkom”.
Mój piękny róży krzaku
Dawali mi kwiat – takiego
nie zrodził dotąd maj.
Ja – że mam pięknej róży krzak,
Innemu raczej słodycz daj.
I powróciłem do mej róży,
by dbać o nią dniem i nocą.
Zazdrosna, odwróciła się –
jej kolce są mi rozkoszą.
Ah! Słoneczniku
Ah! Słoneczniku, czasem znużony,
Wciąż mierzysz wędrówkę Słońca,
Gonisz za klimatem słodkim, złoconym,
Gdzie kończy się podróż wędrowca;
Gdzie młodość pożądaniem spalona,
I blada Dziewica w śniegu całunie
Powstaną z grobów by drogę pokonać,
Tam dokąd mój Słonecznik od zawsze frunie.
Lilia
The modest Rose puts forth a thorn,
The humble sheep a threat’ning horn:
While the Lily white shall in love delight,
Nor a thorn nor a threat stain her beauty bright.
Ogród miłości
Wszedłem do ogrodu miłości,
I nowy obraz zadziwił mój wzrok;
Ktoś wystawił kaplicę tam,
Gdzie zabaw nie dosięgał mrok.
I jej wrota zatrzaśnięto na głucho
I „Nie będziesz” wyryto na drzwiach;
Zwróciłem się więc do ogrodu miłości
Gdzie kwiatów nie wyrzucano w piach.
I pojąłem, że pełen jest mogił,
I grobowców, gdzie kwiatów był dom;
I księża w czerni snuli się wśród cierni,
I związywali z namiętnością me największe przyjemności.
The Lilly
The modest Rose puts forth a thorn,
The humble sheep a threat’ning horn:
While the Lily white shall in love delight,
Nor a thorn nor a threat stain her beauty bright.
The Garden Of Love