Łódź Backstage – relacja 4

separator

Czas przed koncertem zleciał mi bardzo szybko. Pobudka o 6, szykowanie giftów dla zespołu, ubieranie 1000 warstw ciuchów żeby nie zamarznąć. To wszystko działo się w takim tempie, że gdy spojrzałam na zegarek, była już 16. Jak weszlismy na Atlas Arene, czas nagle zwolnił. Mysłałam, że siedzimy tam już 20 godzin. Ciągle słyszałam jak ochroniarze mówili ” nie wolno wnosić brokatu, pozbądźcie się go”, chwile później ktoś poinformował nas, że zabierają balony. Mysłałam, że zwariuje. Gdy zaczął się koncert, mysłałam tylko o akcjach. Na szczęście wszystko wyszło lepiej niż mysłałam. Po koncercie tak bardzo chciało mi się pić, że błagałam o wode. Usłyszałam tylko „water is not for drinking Kasia”. Starałam się nie myśleć o tym, że idziemy na spotkanie z zespołem. Byłam cały czas oszołomiona koncertem, tym co się działo prze ostatnie 1,5 h. Myślę, że każda z nas czuła się podobnie, bo wychodząc z Areny za bardzo nie potrafiłyśmy ogarnąć naszej lokalizacji, a musiałyśmy wrócić po prezenty, które odstawiłyśy rano.

Jak już byłyśmy na miejscu, ochroniarz zaprowadził nas do sali, która przypominała mi stołówkę szkolną. Siedziałyśy tam z prezentami, które wcześniej kazali nam zostawić. Powiedziałyśmy, że idziemy się spotkać z zespołem po to, żeby im je wręczyć. Dziewczyny po nie wróciły, a ja z Olą usiadłyśy na tych dziecięcych, szkolnych krzesełkach. Zaczęłyśmy rozmawiać, dosyć żywiołowo o prezentach.

W pewnym momencie wszedł uśmiechnięty Tom w pomarańczowej koszulce z piwem w ręku (chyba corona). Później weszła Flo i reszta zespołu. Wszyscy zachowywali się tak naturalnie jakby to było spotkanie szkolnych absolwentów. W sumie sceneria była odpowiednia. Każdy zaczął się witać, pamiętam, że Rob mnie rozpoznał z Liona i z koncertu w Nottingham, Chris jak zawsze był wielkim, kochanym miśkiem, a Iska szła w moją stronę z wyciągniętymi rękoma. W tym samym momencie spojrzałam w lewą stronę, a tam już szła Magda, żeby uściskać Iskę, ostatecznie zrobiłyśy ziorowego HUGA, który trwał w sumie dosyć długo. W tym moencie któraś krzyknęła, że dość tego i czas pokazać prezenty, bo nie ma czasu. Na poczaku Ada powiedziała, że akcja ClothesOFF jest dla potrzebujących dzieci z domów dziecka. Pamiętam jak przez mgłe, że na Flo zrobiło to ogromne wrażenie, powiedziała legendarne już słowo „amazing” i zaczęłyśmy jej pokazywać prezenty. Na początek czapki. Iska wzieła ją, założyła na głowe i powiedziała, że jest za duża, po czym zaczęła się śmiać. Mam totalną pustkę w głowie, nawet nie pamiętam co było po kolei, ale chyba później wręczyłyśmy vinyle. Rob przeczytał opisy od dechy do dechy, był tak bardzo zafascynowany prezentem, że podziękował nam chyba z milion razy! Jak Florence dostała płytę z Beatą, zrobiłą taką dziwną zniesmaczoną minę, po czym Ada zaczęła jej tłumaczyć czym jest Bajm. Flo się zaśmiała i powiedziała „amazing”. Później były książki. Ten moment z wierszem Haliny był naprawdę niesamowity. Miałam wrażenie, że Florence wręcz znieruchomiała jak przeczytała te 3 wyrazy żywcem wyciągnięte z jej piosenki. Sprawiała wrażenie jakby chiała zostać z tym sama i doczytać do końca.
Były jeszcze listy (nie pamiętam kiedy), które pomagaliśy rozdawać maszynie. Pamiętam tylko śmiech i szydercze „Thomas, Thomas haha „, po czym podałam listy Tomowi, który stał za mną. Wtedy widziałam, że Rob siedział na krześle i czytał listy od Was.

Przy otwieraniu boxa musiałam asystować, bo tylko ja znam tajemnicze zaklęcie, które je otwierało (wystarczyło przycisnąć z lewej strony a z prawej podnieść hehe). W momencie kiedy Flo i maszyna zobaczyły pierwszą prace, wszyscy otworzyli buzie i byli w szoku. Każdy przeglądał prace po kolei, ale w pewnym moencie Flo stanęła z boku obok mnie i pokazywała mi prace. Powiedziałam, że jedna z nich jest najlepsza (taka goła pani, a wokół niej ludzie robiący zdjęcia) i nam się najbardziej podoba. Florence była wtedy strasznie zamyślona i dotykała prace opuszkami palców, jakby to był aksamit. Później była podkowa, brokat, opaski.
Gdzies pomiędzy tym wszystkim, Ada zaprezentowała kosz ze słodyczami, Flo wyciągnęła Michałki (ale nie pamiętam co mówiła). Już powoli żegnałyśy się z zespołem, gdy nagle Flo zapytała się czy chcemy zdjęcie. W tym momencie film mi się urywa, chyba za dużo wrażeń.

Kasia Pęsik
separator

Komentarze

WHAT THE HELL IV - ogólnopolski oficjalny zlot fanów Florence + The MachineSZCZEGÓŁY

Zadaj pytanie

Imię

Adres email

Pytanie

Plik