Łódź Backstage – relacja 2

separator

Po koncercie jak najszybciej opuściłyśmy arenę, by odebrać przekazane przed koncertem prezenty dla zespołu. Miałyśmy się kierować do wejścia, którego numeru już nie pamiętam, w każdym razie po kilku sekundach sprzeczania którędy dotrzemy tam wcześniej, wybrałyśmy drogę, która oczywiście okazała się dłuższa. Tym sposobem okrążyłyśmy całą arenę, bez kurtek, w samych koszulkach, sapiąc po drodze, że umrzemy po tym na zapalenie płuc. Po dotarciu na miejsce szybko zgarnęłyśmy prezenty i zostałyśmy poprowadzone przez ochroniarzy. Szłyśmy przez płytę Atlas Areny. Nie było już tam nikogo z publiczności, jedynie ekipa sprzątająca. Wyglądało to jak miejsce, po którym przeszło brokatowe tornado. Gdy zbliżałyśmy się do trybun pewien ochroniarz poprosił, abyśmy zostawiły prezenty (po lewej) oraz swoje osobiste rzeczy (po prawej stronie). Bez wahania odłożyłyśmy wszystko co miałyśmy. Pomyślałyśmy, że prawdopodobnie chcą nas przeszukać. Ochroniarz nawet na to nie zerknął i poprowadził nas dalej. Uznałam to za bardzo dziwną sytuację. Na szczęście po chwili zostałyśmy ‘przekazane’ ochroniarzowi zespołu, który pozwolił nam szybko wrócić po torby z prezentami. Pobiegłam razem z Michaliną i Adą. Gdy dotarłyśmy na miejsce, ochroniarz na wstępie zapytał ‘First of all, the show was amazing, did you arrange all of this?’. Oprócz tego usłyszałyśmy, że zespół jest niesamowicie podekscytowany spotkaniem z nami, natomiast nie będzie żadnych zdjęć. Przyczyna była prosta, Florence biegała po scenie przez 2 godziny i chyba nikt na jej miejscu nie chciałby pozować w stanie ‘wyjścia z siłowni’. Do tej pory spotykałyśmy się z zespołem przed koncertem, dlatego był to dla nas całkowicie zrozumiały argument. Po wyjaśnieniu tych kwestii, przeszłyśmy do dużej sali, której wygląd ciężko opisać. Ochroniarz poprosił, abyśmy usiadły i poczekały na zespół.

 

Jako pierwszy przyszedł Tom. Jego włosy były całe złote od brokatu! Na wstępie powiedział, że to, co działo się na koncercie przerosło jego najśmielsze oczekiwania, było nieziemsko i generalnie chyba 10 razy powtórzył słowo AMAZING. Oprócz tego spytał każdą z nas o imię, uroczo po nas powtarzając (dopiero przy drugiej próbie prawidłowo wypowiedział ‘Magda’). Wydawał się bardziej podekscytowany niż my wszystkie razem wzięte! W którymś momencie musiałam go przytulić, bo pamiętam, że gdy się odwróciłam zobaczyłam Michalinę obejmującą Florence. Bez wahania poszłam w jej ślady i miałam wrażenie, że przytulałam Flo bardzo długo, mówiąc przy tym, że koncert był niesamowity i że wygląda cudownie! Wydawała się bardzo szczęśliwa i ciągle się śmiała! Następnie przytuliłam Roba, który podobnie jak na OWF spytał ‘Hi, how are you sweetheart?’ na co odpowiedziałam ‘Hi, i’m so happy to see you’. Gdy podeszłam do Chrisa zobaczyłam, że trzymał w ręku kieliszek i generalnie wyglądał dość poważnie, dlatego postanowiłam zapytać, czy mogę go przytulić. W tej samej chwili wyciągnął do mnie ręce i cały się rozpromienił, więc uznałam, że to pytanie było zupełnie niepotrzebne. Następnie podeszłam do dziewczyn od trąbek i kiedy zobaczyły, że mam zamiar je przytulić wyglądały na zdziwione, że ktokolwiek zwrócił na nie uwagę i ścisnęły mnie tak mocno, że przez chwilę byłam pewna, że zaraz mnie uduszą! Potem szybko przywitałam się z roześmianą Isą, która ciągle powtarzała ‘YOO, YOO’ Gdy upewniłam się, że nikogo nie pominęłam, stanęłam obok dziewczyn i Florence w kółeczku. Ada powiedziała na wstępie o akcji Clothes off. Ubrania wyrzucane przez ludzi na Dog Days były częścią akcji charytatywnej. Gdy Flo o tym usłyszała, zaniemówiła z zachwytu. Była pełna podziwu, powtarzała ciągle, że to niesamowite, wspomniała też o akcji z balonami, która zrobiła na niej ogromne wrażenie.

 

W pierwszej kolejności wyjęłyśmy z torby czapki. Na ich widok wszyscy wybuchli śmiechem i bez wahania włożyli je na głowy. Przez bardzo krótką chwilę pozwoliłyśmy wszystkim nacieszyć się ich widokiem i przeszłyśmy do rozdawania winyli. Florence na ich widok zrobiła minę w stylu ‘WRESZCIE!’, była zachwycona i bardzo podjarała się ich opisami. W tamtej chwili przypomniałam sobie, że do torby, w której znajdowały się płyty wrzuciłam wcześniej swoje ręcznie szyte płuca, dlatego skorzystałam z okazji i postanowiłam w tamtym momencie wręczyć je Florence. Nie chciałam zabierać dużo czasu, więc powiedziałam szybko ‘And this is the lungs I promised to give you, I know you don’t remember but I just keep my promise, it’s for you’. Flo gdy tylko je zobaczyła uśmiechnęła się najpiękniej na świecie i powiedziała ‘ohh, another pair of these! ‘ I remembr, no, I remember! I keep it, Thank you so much!’ po czym przyłożyła je do serca i jestem pewna, że miała je przy sobie przez połowę spotkania! W tamtej chwili dostrzegłam również Roba trzymającego już swoje winyle. Nie wyglądał na zadowolonego ani nawet uśmiechniętego, był po prostu w szoku! Nagle usłyszałam Isę rozmawiającą z Tomem, więc postanowiłam tam do nich podejść. Gdy tylko się zjawiłam Tom po raz kolejny powiedział, że jesteśmy niesamowite i nie może w to wszystko uwierzyć. Powiedział też, że mam świetną koszulkę (miałam na sobie nasza fan clubową), na co odparłam, że to logo fan clubu. Przy okazji wspomniałam, że ubieram ją specjalnie na każdy koncert i byłam w niej na poprzednich spotkaniach podczas CLMF i OWF, słysząc te nazwy Tom powtarzał ‘Oh yea, yeah I remem ber, great shows!’. Żeby podtrzymać rozmowę jeszcze raz powiedziałam jak niesamowity był dla nas koncert i że nie możemy uwierzyć, że zagrali dla nas Which Witch, dodając, że to ‘one of the best songs on the album’ Tom odpowiedział ‘I’m pretty sure the best one on the album’, ja odparłam ‘the best one ever!’

 

Gdy tak sobie rozmawiałam z Tomem dziewczyny wręczały Flo książki – „Lalkę” oraz tomik wierszy Poświatowskiej. Florence otworzyła jego przypadkową stronę i po przeczytaniu fragmentu wiersza spojrzała na wszystkich jak zaczarowana. Z trudem zawołała ‘GUYS!’ i przeczytała słowa, które były jednocześnie słowami jej własnej piosenki ‘beast of burden’. Był to niesamowicie magiczny moment i mam wrażenie, że Florence z trudem zebrała się w sobie, żeby powrócić na ziemię i przyjąć od nas kolejne prezenty. Także Rob dostał od nas książkę o polskich reżyserach, co znowu wywołało szok na jego twarzy i nie wiedzieć czemu wybuch śmiechu u Flo. Następnie dałyśmy kosz słodyczy. Znowu stanęłam obok Isy i Toma. Gdy tak wszyscy jarali się jedzeniem, Rob nagle ze śmiertelnie poważną miną przemówił „Guys, are you sure this is for me?” Zorientowałam się wtedy, że ma na myśli winyle i prawdopodobnie dopiero teraz skończył czytać ich opisy. ‘Wow, guys, it means so much to me, you have no idea, this is amazing, you guys are amazing!’ mówiąc to ani razu się nie uśmiechnął, chyba był bardzo poruszony tym prezentem. Nagle Tom nawiązując do słodyczy zapytał mnie ‘Do you have ooooooooaaaa?’ a przynajmniej ja to tak zrozumiałam. Popatrzyłam na niego bardzo zdezorientowana i poprosiłam, aby powtórzył z nadzieją, że za drugim razem coś zrozumiem. ‘Do you have aooooaaa?’. Poddałam się i przyznałam, że nie wiem co to, ale zawołam Adę, bo ona lepiej mówi po angielsku. Pamiętałam jednak, że kiedyś Tom wstawił na instagrama zdjęcie sezamków, więc wyciągnęłam je mimo wszystko z koszyka i gdy Tom pokazywał coś Adzie na telefonie spytałam, czy nie chodzi mu może o to. Ulżyło mi, kiedy przytaknął. Potem wyciągnęłyśmy listy, które były również skierowane do Maszyny. Flo ciągle powtarzała ‘you guys are amazing, you’re the best’ i zaczęła samodzielnie sortować koperty. Wydaje mi się, że po tym dziewczyny wręczyły Flo kimono, bo sama nie pamiętam tego momentu, pewnie dlatego, że w tamtej chwili miała miejsce bardzo zabawna sytuacja, której chyba nie dostrzegł nikt inny oprócz mnie. Usłyszałam cichy krzyk Chrisa ‘AUUAAA’ . Spojrzałam na niego, siedział obok Roba na stoliku. Nie miałam odwagi zapytać co się stało, na szczęście Rob mnie wyręczył i z odpowiedzi Chrisa zrozumiałam, że siedział akurat w miejscu, w którym łączyły się dwa stoliki i między nimi była malutka przerwa, dlatego kiedy się poruszył, przesunął się również jeden ze stolików, boleśnie go szczypiąc. Rob miał z niego niezłą bekę, ja też, chociaż udałam, że całej sytuacji nie widziałam. Potem przyszła pora na zaprezentowanie skrzyni. Powiedziałyśmy, że została w całości zrobiona ręcznie przez tę samą dziewczynę, która zrobiła album the Looking Glass. Flo nie mogła wyjść z podziwu i była bardzo zniecierpliwiona, chcąc zobaczyć co znajdowało się w środku. Na samym początku wyjęłyśmy prace inspirowane Which Witch. Powiedziałyśmy, że polscy fani kochają tę piosenkę, na co Flo nieco żartobliwie odparła ‘yeaa, I can see that!’ i przy okazji podziękowałyśmy za wykonanie tego utworu na żywo jednogłośnie stwierdzając, że to było nasze największe marzenie. Kolejną rzeczą znajdującą się w boxie była książeczka wykonana przez Adę ‘Witchcraft in Poland’. Florence zamarła gdy ją zobaczyła. Po chwili zacisnęła usta jakby do płaczu i z wielkim wzruszeniem przejrzała prezent. Michalina albo Ada powiedziały, że może dzięki tej książeczce ‘you’ll become Polish witch’ na co Flo odparła ‘yeah, I think i’m on my way!’
 
Następna była relacja ze zlotu i imprezy WTH, którą sama wykonałam. Generalnie byłam strasznie zestresowana i zmartwiona, że Florence się to nie spodoba, ponieważ czułam, że nie poświęciłam na jej wykonanie wystarczająco dużo czasu. Flo na widok okładki wytrzeszczyła oczy, a gdy tylko miała ją w rękach, zaczęła się śmiać i tupać nogami jak dziecko. Najszczęśliwsze na świecie. Wytłumaczyłyśmy szybko na czym polegała impreza oraz wspomniałyśmy o flashmobie. Na te słowa zobaczyłam na twarzy Flo wielkie poruszenie. Odparła, że to było cudowne i wszyscy, gdy tylko to zobaczyli, byli niesamowicie wzruszeni. Potem znowu padły słowa pochwały, jakie to jesteśmy zorganizowane i jak cudownie wszystko robimy. Flo podekscytowana przeglądała każdą stronę, przy okazji dobrze się bawiąc podczas zgadywania kto jest jaką Florence na zdjęciu. ‘it’s Drumming song, yeah! And Rabbit Heart! WOW!’. Wtedy też powiedziałyśmy, że na imprezie zrobiłyśmy konkurs na najlepszą stylizację, który wygrał chłopak przebrany za Roba z Bestival 2009. Flo strasznie się tym podekscytowała i powtórzyła to samo Robowi. On na to odparł ‘Me from Bestival?’. Chyba nie miał pojęcia jak wtedy wyglądał, na co powiedziałam do niego ‘you’ll see’, ale tego nie usłyszał. Gdy udało nam się znaleźć odpowiednie zdjęcie, Rob zszedł ze stolika i stanął za Flo, która trzymała album. Takich zdjęć było kilka, dlatego przy każdy kolejnym Flo odwracała się do Roba, wskazując na niego palcem ‘look, it’s you! You won the best outfit competition haha!’. Flo dalej przeglądała uważanie każdą stronę, nie przestając się zachwycać. Zatrzymała się na chwilę przy zdjęciu, które zrobiłyśmy z dziewczynami zaraz po imprezie. Z uśmiechem powiedziała ‘oh, it’s you guys! You look so beautiful!’ Potem widząc zdjęcie wypchanego po brzegi samochodu z jedzeniem, które zakupiłyśmy na imprezę, wybuchła śmiechem. Kiedy odłożyła książkę, powiedziałam, że chcę jej podziękować za to, że to już 3 raz kiedy się spotykamy i nie potrafimy opisać jak bardzo to jest niesamowite i jak wiele to dla nas znaczy. Wtedy Flo cudownym, niemalże troskliwym głosem odpowiedziała ‘of couuursee!!!’ oraz coś w stylu ‘jak mogłabym nie chcieć skoro jesteście takie cudowne?’ Wtedy znowu wszyscy zaczęli zachwycać się polską publicznością i Florence złożyła obietnicę w postaci powrotu do Polski. Powiedziała coś w stylu ‘we’ll come back very soon, I promise’ i chyba była zdziwiona, że nie zareagowałyśmy podskokami lub czymś w tym rodzaju, ale zaraz gdy wyjaśniłyśmy, że przyjeżdżają na Open’era zdała sobie sprawę ze swojej gafy i sama się bardzo podjarała tym faktem. Isa nawet powiedziała ‘of course we’re coming back in June!’. Wtedy też rozległo się głośne YEEAAH POLAND!. Następnie gdy Flo dostrzegła, że wyciągamy z pudełka pocztówki, wyrwała nam je z rąk i krzyknęła ‘ I LOVE POSTCARDS!’ . Wyjaśniłyśmy, że na każdej z nich znajduje się opis lub legenda związana z kościołem. Flo odwróciła pierwszą z brzegu pocztówkę, która akurat okazała się pusta, na co każdy zareagował śmiechem i Michalina powiedziała ‘ok, maybe not everywhere’. Następnie dałyśmy Flo oryginalną podkowę, owiniętą papierem ozdobnym i wstążką. Nie mogła uwierzyć, że dostała od nas tyle prezentów. Powiedziała, że nikt inny na świecie nie robi dla nich czegoś takiego i wtedy z jej ust padły słowa, których nigdy w życiu nie zapomnę. ‘Everytime we’re here, we get so many presents and you are so amazing and then we go to another country and we’re like ‘THEY DON’T LOVE US SO MUCH!’ wymawiając te słowa machnęła ręką w teatralnym geście mówiącym, że reszta jest do niczego i chyba nawet stwierdziła, że ma przez to wyrzuty sumienia. Po rozpakowaniu prezentu Flo tak się podjarała, ze nagle sama zapytała, czy nie chcemy zrobić sobie zdjęcia. Byłyśmy zszokowane tą propozycją, bo przecież ochroniarz na wstępie wytłumaczył nam, że nie będzie żadnych zdjęć. Nie dałyśmy się jednak prosić i zapozowałyśmy wołając przy okazji resztę zespołu. Gdy skończyłyśmy pozować Ola zaproponowała ‘selfie?’ na co Flo zareagowała wyjątkowo entuzjastycznie, wyrywając telefon, mistrzowsko pozując i strzelając mnóstwo zdjęć!
 
W którymś momencie wszedł Rusty. Wyglądał jakby dopiero się obudził w dodatku na kacu. Pomachałyśmy do niego, jednak pomyślałam, że to za mało i zawahałam się czy może nie podejść go przytulić. Podeszłam zatem, spytałam ‘hug?’, przytuliliśmy się i przy okazji Rusty nagrodził mnie pocałunkiem w policzek. Wtedy uznałam , że to była najlepsza decyzja w moim życiu.
 
Obok zobaczyłam Florence z Adą. Ada powiedziała Flo, że chciałaby jej osobiście podziękować, bo to dzięki niej jesteśmy teraz przyjaciółkami, ja zdołałam tylko przytaknąć głową. Wtedy Flo przytuliła Adę, następnie mnie. Dokładnie w tamtym momencie, wtulona we Flo, powiedziałam jej, że jest najcudowniejszą osobą jaką spotkałam. Wydaje mi się, że po tych słowach ścisnęła mnie jeszcze mocniej i już miałam się rozpłakać.

 
Potem jeszcze raz zapozowaliśmy do zdjęcia, krzycząc do obiektywu ROAD GIGOLOS! Chris stał wtedy obok mnie i pamiętam, że niesamowicie rozbawił mnie ton, z jakim to wypowiedział. I chyba powtarzał, a raczej wyśpiewywał to do siebie przez dobre kilka razy.
 

Zanim się rozstałyśmy zapytałyśmy Flo, czy nie zechciałaby podpisać nam parę zdjęć. Zgodziła się bez żadnego wahania i zaraz przy podpisywaniu pierwszej fotografii zapytała o nazwę fundacji, dla której miały zostać przeznaczone ubrania. Przy zdjęciu z CLMF spytałyśmy, czy pamięta ten występ ‘YES! OF COURSE IT WAS AMAZING!”. Potem do podpisu przewinął się album Lungs i usłyszałam Adę, która z pełną powaga powiedziała ‘and this is your first album’. Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem i spojrzałyśmy na Adę w stylu ‘NO WOW ADA CO TY NIE POWIESZ’, sama Flo zażartowała ‘yeeaaa, never heard of it!’. Po podpisaniu wszystkich zdjęć zaczęliśmy się powoli już żegnać.
 
W tej krótkiej chwili znowu padło tysiąc słów na temat tego jak bardzo zespół kocha Polskę. My natomiast zaczęłyśmy mówić jak bardzo Polscy fani ich tutaj doceniają i wspierają. Z tymi niesamowitymi słowami, zespół wychwalając nas, my wychwalając ich, przytulaliśmy się po raz ostatni, oddalaliśmy się od siebie powoli, machaliśmy na pożegnanie i znikaliśmy sobie z pola widzenia, prawdopodobnie ciągle to powtarzając.
 
Po wszystkim nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło. Po raz pierwszy na spotkaniu poczułam, że nie tylko my jesteśmy osobami, które tego spotkania potrzebują, ale również sama Florence sprawiała wrażenie kogoś, komu bardzo na tym zależy. Mogę z wielka duma stwierdzić, że w ciągu całego wydarzenia towarzyszyło mi uczucie, że Florence czuje się przy nas szczęśliwa. W zasadzie to uczucie towarzyszy mi do tej pory.

Magdalena Stąpor
separator

Komentarze

WHAT THE HELL IV - ogólnopolski oficjalny zlot fanów Florence + The MachineSZCZEGÓŁY

Zadaj pytanie

Imię

Adres email

Pytanie

Plik