Florence Welch i klub książkowy – o literaturze, która zmieniła jej życie

Źródło: W Magazine

Data: 13/10/2016


Entuzjastka klubów czytelniczych, Florence Welch, opowiada o książkach, które zmieniły jej życie

„Gdy dorastałam, byłam wrażliwa i nieśmiała” – mówi. „Czytanie dawało mi osobistą, bezpieczną przestrzeń.”

Co zabawne, o istnieniu klubu książki Florence Welch, 30-letniej brytyjskiej piosenkarki, dowiedziałam się dopiero w trakcie przeglądania osób obserwujących Instagrama Alessandro Michelle’a, pracującego dla Gucci projektanta mody. I to właśnie cztery lata temu sama Welch odkryła, że jej fani utworzyli na Twitterze jej osobisty klub książki, nazwany w jej imieniu „Between Two Books”. Ona zaś, będąc zapaloną czytelniczką, chętnie stała się jego częścią. „Z pewnością jest to teraz moja ulubiona część Internetu” – powiedziała o swoim klubie, w którym gościły już m.in. Zadie Smith i Donna Tartt.

Welch nieustannie publikuje to, co czyta na swoim Instagramie i, jak sama się opisuje, przez całe życie była molem książkowym. Tutaj [w artykule] otwiera się przed nami, mówiąc o literaturze, która zmieniła jej życie, o poezji, która doprowadziła ją do łez, i o tym, jak kluby książkowe tworzą bezpieczną przystań dla ludzi takich jak ona.

Kiedy dowiedziałaś się o stworzonym przez Twoich fanów klubie książki „Between Two Books”?
Z Twittera! Gdy cztery lata temu byłam w trasie, zobaczyłam tweety moich fanów proponujących założenie klubu czytelniczego. Powiedziałam jedynie, że byłby to wspaniały pomysł, że bardzo chciałabym im z tym pomóc i móc samą się w to zaangażować. Poleciłam im pierwszą książkę, napisaną przez Gwendoline Riley „Opposed Positions”, i tak to się zaczęło.

 

W jaki sposób klub wybiera następną książkę do przeczytania? Jaka była ostatnia i co sama w tej chwili czytasz?
Cóż, zaczęło się od tego, że wybierałam książki, które naprawdę lubiłam. Z czasem jednak uznałam to za bardziej interesujące, kiedy to ktoś inny poleca mi książkę. Mieliśmy już kilka gościnnych rekomendacji. Ostatnią poleciła nam Nayyirah Waheed, która, sama będąc niesamowitą poetką, wybrała „Bone”, tomik poetycki napisany przez Yrsę Daley-Ward. Jak dotąd jest to jeden z moich faworytów. Zapraszamy nie tylko autorów. Obecnie mieliśmy u siebie Adwoę Aboah, założycielkę „Gurls Talk”[portal-inicjatywa doradcza skierowana do kobiet – przyp. tłum.]. To ona poleciła nasze obecne książki: tomik poezji Tupaca Shakura „The Rose That Grew from Concrete” oraz „Geek Love” Katherine Dunn, którą sama od dłuższego czasu pragnęłam przeczytać. Zawsze fascynowało mnie to, jakie książki lubią ludzie i co czytają, więc jest to [klub] dla mnie świetną okazją do zapytania tych, których kocham i szanuję, o książki, które miały na nich duży wpływ.

 

Czy bierzesz udział w dyskusjach? W jaki sposób?
Dziewczyny, które założyły klub, utworzyły też grupę na Facebooku, w której ludzie mogą brać udział i rozmawiać o książkach. Myślę, że tym, co jest szczególnie fajne w „Between Two Books” i co sama cenię, jest to, że nie chodzi w tym tylko o mnie. Jest to coś stworzonego przez fanów dla fanów. Lubię schodzić na drugi plan i pozwolić klubowiczom samodzielnie dyskutować o pewnych sprawach. Kiedy jednak ktoś mnie o to poprosi, biorę udział; na przykład, kiedy przeprowadzamy wywiad z jakimś autorem, to ja zadaję pytania w imieniu fanów. Przy okazji naszej ostatniej książki, Yrsa Daley-Ward odpowiedziała na wiele pytań fanów (w tym kilka moich), zaś w imieniu klubu książki przeprowadziłam wywiad z Donną Tartt – było to dla mnie wielkim zaszczytem, gdyż mam małego hopla na jej punkcie… no, więc w taki sposób biorę udział.

 

Dlaczego uważasz, że kluby książki są tak ważne?
Myślę, że czytanie to przede wszystkim aktywność jednoosobowa. Gdy dorastałam, czytanie było dla mnie pewną formą ucieczki. Byłam wrażliwa i nieśmiała, a czytanie zapewniało mi osobistą, bezpieczną przestrzeń. Stwierdzenie, że wszyscy czytelnicy są introwertykami byłoby nadużyciem, moim zdaniem jest na pewno wielu czytających ekstrawertyków, ale dla mnie dobrze jest wiedzieć, że ludzie o podobnych skłonnościach mogą zebrać się i rozmawiać o czymś, co u podstawy pozostaje jednak domeną samotników. „Between Two Books” ma moim zdaniem bardzo dobrą energię. Staram się nie spędzać zbyt dużo czasu online – łatwo się uzależniam, nie jest to zbyt dobre dla mojej głowy – ale jest to z pewnością moja ulubiona część internetu.

 

Mniej-więcej ile książek czytasz każdego miesiąca?
Nie mam pojęcia?! Zazwyczaj czytam kilka naraz, więc jakieś dwie, trzy w miesiącu, ale nie zawsze je kończę.

 

Ostatnia książka, którą przeczytałaś i co w niej lubiłaś.
„Tristmania: A Diary of Manic Depression” Jay Griffiths była ostatnią książką, którą przeczytałem i która zupełnie mnie powaliła. Piękno, z jakim opisuje ona coś, co niewątpliwie musiało być najmroczniejszym okresem w jej życiu, jest absolutnie zniewalające; co więcej, refleksje, jakie czyni po drodze, znajdując sens i poetyckość będąc na skraju zdrowych zmysłów… Ciężko własnymi słowami oddać temu sprawiedliwość. Moja babcia cierpiała na zaburzenia maniakalno-depresyjne i popełniła samobójstwo, kiedy miałam 14 lat, więc jest to temat bardzo mi bliski. Książkę tę dostałam od jednej z dziewczyn z „Between Two Books” i bardzo ją sobie cenię.

 

Today is the day. Four years ago on July 23rd 2012, something very magical happened. Between Two Books was born. Over these past 4 years, so many incredible things have come to be, things that can’t even be imagined to be real. It is absolutely amazing and life changing, to see how much inspiration, love, creativity, encouragement, and passion that has been put into this little bookclub. Thank you so much to all of you beautiful book clubbers who have come along for this ride on our literary journey. You have made it the most fun, exciting and worth it than we ever could imagine. Of course, we thank @florence for being there for us from the absolute start, never giving up on us and continuing to encourage, help and inspire us all, one step at a time. To every single person who has put their absolute hearts and souls into this little club, helping us in any way, overflowing us with your passion and light, encouraging us to keep moving forward. We thank you, from the bottom of our hearts. Happy 4th Birthday, Between Two Books, what a funny, special little thing you are. Here’s to more very special years of book love with you all✨ 📖💙🎂💙📖 As always, KEEP READING 📘📚📙 Lots of Love…. xxxx 💖🌺🌸🌼💖

A photo posted by The Flo +the Machine Book Club (@betweentwobooks) on

Podpis pod zdjęciem:
Dziś jest TEN dzień. Cztery lata temu 23. lipca 2012 roku wydarzyło się coś bardzo magicznego. Narodziło się Between Two Books. Przez te 4 lata wydarzyło się tak wiele rzeczy, rzeczy, których nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Jest to absolutnie wspaniałe i zmieniające całe życie, widzieć tyle inspiracji, uczucia, kreatywności, wsparcia i pasji, jakie włożono w ten malutki klub książki. Dziękuję wam wszystkim, piękni klubowicze, którzy podążaliście za nami w naszej literackiej podróży. Sprawiacie, że było to fajniejsze, bardziej ekscytujące i z pewnością bardziej warte wysiłku niż mogliśmy sobie to w ogóle wyobrazić. Oczywiście, dzięki dla @florence za to, że była z nami od samego początku, zawsze nas wspierając i za to, że ciągle nam pomaga, zachęca i inspiruje nas wszystkich. Dla każdej osoby, która włożyła swoje całe serce i duszę w ten mały klubik, pomagając nam w dowolny sposób, przepełniając nas Waszą pasją i wewnętrznym światłem, zachęcając nas, by iść dalej. Dziękujemy wam z całego serca. Wszystkiego najlepszego z okazji 4. urodzin, „Between Two Books”, jakże zabawną, szczególną drobinką jesteś dla nas. Toast za więcej bardzo specjalnych lat książkowej miłości razem z wami wszystkimi! I, jak zawsze, CZYTAJCIE WIĘCEJ. Buziaki… xx

 

Co teraz czytasz i co sprawiło, że zapragnęłaś to przeczytać?
Aktualnie czytam „Małe Życie” Hanya Yanagihary, ponieważ polecało mi ją wiele osób, a także „Geek Love” i „The Rose That Grew from Concrete”, jako że to te książki moja przyjaciółka Adwoa poleciła klubowi.

 

Postacie z literatury, z którymi się szczególnie utożsamiasz?
Ciężko wybrać, ponieważ kiedy czytam książkę, staram się zupełnie się zatracić zamiast odnaleźć, więc w sumie to nie wiem? Jestem wchłaniana przez bohaterów, a dobrze jest mieć zawsze miejsce, w którym czuje się, jakby się nie istniało. Wtedy jednak ich objawienia stają się twoimi i nie zdajesz sobie sprawy, że to ty uczyłaś się przez cały ten czas, i że sama się zmieniasz. Na końcu „The Ice Age” Kirsten Reed był fragment, w którym bohaterka mówi o swoim objawieniu, o tym, że jeśli po prostu weszłaby na ulicę i została potrącona przez autobus, to, jako że jest jedynie ciałem i kośćmi, po prostu by zniknęła:
“I waited on the corner of Bond St., on the Bowery, for a truck to pass. It spluttered out smoke. It looked like the trail of its breath on a cold day. Right then it didn’t seem to matter if I waited for this big animated truck to pass, or walked out in front of it. I do just feel like wondering out into the traffic, there’s no denying that. Sometimes I get so tired of all the stuff cluttering up my brain, it’s relief to feel I could be reduced to so many pounds of raw, jiggling flesh that could just go thud and stop.”

[wolne tłumaczenie fragmentu książki – przyp. tłum.]:
„Czekałam na rogu Bond St., na Bowery, aż przejedzie obok ciężarówka. Wypluwała z siebie głęby dymu, co wyglądało niczym ślad po oddechu zimnego dnia. W tamtym momencie to, czy poczekam, aż ta wielka ciężarówka przejedzie, czy też wejdę po prostu na jezdnię, zdawało się nie mieć większego znaczenia. Przyznaję, czasem po prostu przychodzi mi ochota wywędrowania prosto w ruch uliczny. Czasem jestem tak znużona rzeczami zaśmiecającymi mi głowę, że uspokaja mnie świadomość, iż mogłabym zostać sprowadzona do kilkudziesięciu funtów surowego, podrygującego mięsa, któremu wystarczyłoby jedno pac! i koniec.”

Nie sądzę, żebym kiedykolwiek utożsamiała się z czymkolwiek tak jak z tym! Chociaż w sumie nie wiem czy nie powinnam być tym raczej zaniepokojona?! Ale było to wyjątkowo szokujące i w pewien sposób cudowne, móc przeczytać coś, co uważałam za wyłącznie moją osobistą refleksję.

 

Gdzie najlepiej Ci się czyta?
W domu, tak sądzę! Teraz, kiedy już nie koncertuję, spędzam tam więcej czasu, co jest całkiem fajne.

 

Książki, które czytali Ci rodzice, kiedy byłaś dzieckiem.
„Orlando (The Marmalade Cat)” Kathleen Hale i „Little House on the Praire” Laury Ingalls Wilder. Kiedy miałam 9 lat, miałam świra na punkcie Biblii i chciałam, żeby mój tata przeczytał mi ją od deski do deski, ale jemu, jako marketingowcowi o liberalnych poglądach, niezbyt się to podobało! Myślę, że dosyć szybko mi to przeszło po tym kiedy zorientowałam się jak wiele jest tam tego całego „kto-kogo-spłodził”.

 

Książki, które zaszczepiły w Tobie miłość do czytania w młodym wieku.
Z tego co pamiętam, trylogia „Northern Lights” Philipa Pullmana były pierwszymi książkami, do których byłam kompletnie przywiązana i czekałam z zapartym tchem na ukazanie się kolejnej! Myślę, że był to pierwszy raz, kiedy prawdziwie zakochałam się w postaciach z książki, tak jakbym naprawdę utrzymywała z nimi relację.

 

Pierwsza rzecz, którą czytasz rano.
Chciałabym móc powiedzieć, że jest to coś duchowego, coś o samoakceptacji i odpuszczaniu, coś, żeby móc utrzymać się w ryzach – ale najczęściej są to jednak po prostu maile.

 

Ulubiony sklep z książkami?
Shakespeare & Co. w Paryżu jest naprawdę rewelacyjny. Zbyt łatwo gubię się w Paryżu, ale pomimo tego jest to jedyne miejsce, które zawsze udaje mi się odnaleźć!

 

Czy słuchasz audiobooków? Jeśli tak, jakie są Twoimi ulubionymi?
Już tego nie robię, ale kiedy byłam mała, miałam zwyczaj słuchać Alana Bennetta czytającego „Beatrix Potter”. Miało mnie to usypiać, ale pamiętam kliknięcia taśmy i wstawanie, żeby przewrócić ją na drugą stronę. Nigdy nie usypiałam, po prostu słuchałam Alana Bennetta godzinami, więc teraz utożsamiam sobie jego głos z bezpieczeństwem i dzieciństwem – ale myślę, że nie jestem w tym jedyna!

 

Książki, które zmieniły Twoje życie.
To naprawdę trudne pytanie! Były książki, które miały znaczny wpływ na mnie w danym czasie, pamiętam, jak myślałam: „To naprawdę na mnie wpływa!”. Myślę, że były to „The Road” Cormaca McCarthy’ego i „Their Eyes Were Watching God” Zory Neale Hudson. Nie jestem pewna, czy zmieniło to moje życie, ale ostatnią książką, którą naprawdę pokochałam i która zmieniła moje pojęcie o tym co jest książką, a co poezją czy biografią, było „The Sickbag Song” Nicka Cave’a. Wydawało się jakby była to proza, która wymykała się jednoznacznej klasyfikacji. Było to pomieszanie fikcji z poezją i biografią. Naprawdę mi się podobała i sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać nad pisaniem własnej poezji.

 

Jakieś cytaty, które byłabyś w stanie przytoczyć na miejscu?
Kiedy starałam się być pseudobuntowniczą nastolatką, pamiętam, że nauczyłam się na pamięć całego wiersza Philipa Larkina „This Be The Verse” z początkową linijką „They fuck you up, your mum and dad!” [w wolnym tłumaczeniu: „Twoja mama i tata, oni roz*ebują cię!” – przyp. tłum.]

 

Thank you for this gift @betweentwobooks It is stunning ✨💫

A photo posted by Florence Welch (@florence) on

Czy preferujesz jakiś konkretny gatunek? Dlaczego?
W tej chwili czytam dużo poezji. Obecnie mamy dużo naprawdę ekscytujących poetów takich jak Mira Gonzalez, Yrsa Daley-Ward, Nayyirah Waheed, Rupi Kaur czy Robert Montgomery. Ostatnio zagłębiam się w ich twórczość. Jay Griffiths mówi w książce „Tristimania” o poezji jako o pewnej odmianie szamanizmu. Naprawdę, odnoszę wrażenie, że w ich twórczości przekierowują prawdę i odkrywają jej sedno.

 

Ulubione wiersze?
Ostatnio natknęłam się na wiersz Siegfrieda Sassoona „Everyone Sang” i płakałam czytając go. W zasadzie to ciągle mnie on wzrusza, jest ponadczasowo piękny, traktuje o ludziach śpiewających w okopach I wojny światowej.

“Everyone suddenly burst out singing,
and I was filled with such delight
As prisoned birds must find in freedom
Winging wildly across the white
Orchards and dark-green fields; on and on and out of sight.
Everyone’s voice was suddenly lifted;
And beauty came like the setting sun
My heart was shaken with tears, and horror
Drifted away…O’ but everyone
Was a bird, and the song was wordless; the singing will never be done.”

[w wolnym tłumaczeniu: – przyp. tłum.]
Wtem nagle śpiewy wybuchły dookoła
i błogość mnie ogarnęła,
jaką znajdują uwolnione z niewoli
ptaki w locie nad białymi sadami
i ciemno-zielonymi łąkami; dalej i dalej, poza horyzont,
podniosły się głosy każdego człowieka,
a piękno wzeszło niczym słońce;
me serce, do łez doprowadzone,
odgoniło zgrozę precz… o! każdy
był wówczas ptakiem, śpiewał pieśni bez słów, pieśni ponad czasem

„Birthday Letters”, tom poetycki Teda Hughesa, który to napisał go dla Sylvii Plath, stanowi niesamowity zbiór. „Community” z książki „Bone” Yrsy Daley-Ward naprawdę do mnie przemówił. Myślę, że to jest właśnie dobre w poezji. Czasem wydaje się, że mówi coś takiego o tobie samym, czego nigdy do tej pory nie poznałaś – do momentu, aż ktoś inny to zapisał.

 

Jaka była ostatnia książka, która doprowadziła Cię do łez?
Pamiętam książki, na które reagowałam w sposób bardzo rzewny i myślę, że były to właśnie te, które miały na mnie znaczący wpływ. Byłyby to „Middlesex” Jeffreya Eugenidesa, „The Road i „Their Eyes Are Watching God”. Pamiętam, jak czytałam je w różnych okolicznościach i histerycznie do nich ryczałam.

 

Czy chciałabyś napisać własną książkę?
Nie wiem, ponieważ kiedy piszę piosenki, mam swój własny głos, który ciągle towarzyszy piosence. Nie mam jednak pojęcia jak brzmiałoby to zapisane na papierze. Nie wiem, kim jest ta osoba. Osoba z piosenek ma podniosłe ideały, prorokuje i wie, co się dzieje, podczas gdy mój własny głos jest znacznie bardziej niepewny, więc musiałabym wówczas znaleźć sposób na wyrażenie tego. A, jako że chodzi o mnie samą, niczego nie mogę być pewna! Śpiewanie wydaje się być bezpieczne, ale codzienna „ja” nie jest aż tak pewna siebie jak mogłyby na to wskazywać piosenki.

Tłumaczenie: Daniel Wdowicz

 

Today is the day. Four years ago on July 23rd 2012, something very magical happened. Between Two Books was born. Over these past 4 years, so many incredible things have come to be, things that can’t even be imagined to be real. It is absolutely amazing and life changing, to see how much inspiration, love, creativity, encouragement, and passion that has been put into this little bookclub. Thank you so much to all of you beautiful book clubbers who have come along for this ride on our literary journey. You have made it the most fun, exciting and worth it than we ever could imagine. Of course, we thank @florence for being there for us from the absolute start, never giving up on us and continuing to encourage, help and inspire us all, one step at a time. To every single person who has put their absolute hearts and souls into this little club, helping us in any way, overflowing us with your passion and light, encouraging us to keep moving forward. We thank you, from the bottom of our hearts. Happy 4th Birthday, Between Two Books, what a funny, special little thing you are. Here’s to more very special years of book love with you all✨ 📖💙🎂💙📖 As always, KEEP READING 📘📚📙 Lots of Love…. xxxx 💖🌺🌸🌼💖

A photo posted by The Flo +the Machine Book Club (@betweentwobooks) on

 

Thank you for this gift @betweentwobooks It is stunning ✨💫

A photo posted by Florence Welch (@florence) on

Komentarze

Zadaj pytanie

Imię

Adres email

Pytanie

Plik